Strona:PL Němcová Babunia.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dół, a Wiluś za nim. Odzywało się dzwonienie, które towarzyszyło zwoływaniu stada, mającego wracać do domu; dzieci lubiły przyglądać się pięknym krowom, osobliwie tym, które szły na przedzie i na czerwonych obrożach miały mosiężne dzwonki, z których każdy dzwonił innym głosem. A po krowach widać było, że sobie to wyróżnienie dzwonkowe bardzo cenią i są z niego dumne; podrzucały głowami na lewo i na prawo, aby dzwonki tem głośniej dzwoniły. Adelka na widok idących krówek zaczęła sobie zaraz przyśpiewywać: — Idą krówki z pola, dzwoneczkami grają; mleko i śmietankę grzecznym dzieciom dają... — i pociągała babunię za sobą z górki na pazurki. Ale babunia obejrzała się jeszcze za Basią, która stała ciągle na wzgórzu. Zapatrzyła się dziewczynka na niebo, na którem w pobliżu zachodu tworzyły się piękne obrazy. Zdawało się, że na jasnem tle rysują się ogromne szczyty górskie, tam znowu widać jakby olbrzymie lasy, tu małe wierzchołki wzgórz, a na nich zamki i kościołki; opodal rozścieła się rozległa równina a z niej wyrastają smukłe kolumny i łuki bram, jak w greckich budowlach, a czerwona zorza zachodowa zdobi je złotemi hieroglifami i arabeskami. A te góry, lasy i zamki rozpływają się, czyniąc miejsce nowym dziwnym a pięknym kształtom. Basi się to podoba i woła babunię do siebie, aby i ona popatrzyła na te piękności, ale babuni nie chce się wchodzić jeszcze raz na górę, powiada, że ma już słabe nogi i Basia musi śpieszyć za rodzeństwem.
Na Wszystkich Świętych rano dzieci jak zwykle szły na spotkanie babuni, wracającej z kościoła, a drogą mówiły do siebie: — Dzisiaj przyniesie nam babunia świeczuszki z kościoła. — A babunia rzeczywiście przyniosła dzieciom świeczuszki. — Kiedy nie możemy iść na cmentarz, aby je ofiarować duszyczkom, to zapalimy je w domu — mówiła babunia. W taki sposób co roku czciła pamięć zmarłych w kółku rodzinnem. Na Zaduszki wieczorem przylepiała zapalone świeczuszki do stołu, przy każdej wymieniając imię duszyczki, dla której świeczka była zapalona. Wkońcu przylepiła jeszcze kilka bezimiennie, mówiąc: — A te niechaj palą się tym duszyczkom, o których nikt nie pamięta.