Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z mocnym przyciskiem.
— Ani słowa, ani mi się rusz, bo będzie po tobie; milcz i poddaj się, jeśli ci życie miłe, jestem twoim panem, jestem Rodille!
Laridon drżał na całem ciele, podczas gdy tamten mówił dalej:
— Widzisz, że mnie nie podejdziesz, że mnie nikt nie oszuka i jabym cię odszukał, chociażbyś się pod ziemię ukrył. Zresztą uspokój się; ja nie przyszedłem tutaj by cię zabić, oddaj coś wziął, potem możesz czynić, co ci się podoba.
Udany anglik milczał i oczekiwał sądząc, że Laridon podda się konieczności, jednakowoż oszukał się, albowiem człowiek ten przylgnął z całą duszą do półmilionowej sumy i uznał siebie w przeciągu trzech dni, odkąd tę sumę posiadał, za prawowitego posiadacza tejże, a oraz wiedział, że jego poprzedni pan zanadto był roztropnym aby popełnić zabójstwo wśród okoliczności, które czyniły jego osobę nieuniknioną od aresztowania; nie miał więc wielkiej obawy, nie brakowało mu też ani na zuchwałości ani na potędze ducha, jeśli broń na równi im stała. Dlatego też zamiast poddać się i natychmiast dać odpowiedź, milczał i rozważał. Rodille zniecierpliwił się i tupając nogą zawołał:
— Odpowiadaj, ty wiesz, ja nie chętnie czekam!
Atoli garbus nie drżał już więcej i odzyskawszy napowrót spokój swej duszy rzekł z najspokojniejszym w świecie wyrazem:
— Przyjacielu, oddal się nieco na bok z twoim pistoletem, przed którym ja nie mam najmniejszej