Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nim w całym domu hałasu narobić, gdy tymczasem prędko się namyślił i chwilę zaczekał.
— Na co tego, na co bez właściwego celu krzyk robić i czegóż ja mam się obawiać? Tych zamkniętych drzwi? śmieszna! kto by mnie mógł poznać? chciano zapewne tylko pokój zamknąć, bo sądzono, że jest próżnym, zresztą nie opłaci się, by dłużej nad tem rozmyślać.
Po tem roztrząśnięciu położył się do łóżka, ale brytan nie przestawał skomleć i warczeć, wyszczerzał ostre zęby i nie zbywało mu na srożeniu się i groźbie; równocześnie dał się słyszeć jakiś niewyraźny szmer, a potem przytłumiony krzyk.
— W tym domu musi się coś osobliwszego dziać. Instynkt Tristana prowadzi go tędy, podczas gdy mój rozum nic złego nie pojmuje.
Teraz nie myślał już dalej w łóżku pozostać, lecz począł się ubierać i zbliżył się do drzwi, które go oddzielały od Nr. 9 i uważnie się przysłuchując usłyszał szmer żywszej rozmowy, drzwi bowiem składały się z cienkich, źle zespojonych sosnowych desek, miały nawet szpary, tak, że prawie każde słowo można było słyszeć.
Udajmy się za Rodillem.
Parę minut po północy otworzył fałszywy Tom Brown lekko swój pokój i wyszedł na dwór; gdy w całej gospodzie już nigdzie światła nie widział, przeto sądził, że już wszystko pokładło się spać i zbliżył się pod Nr. 9, w tej niepewnej nadziei, aby klucz znaleźć, ale Laridon nie zostawił go przy drzwiach.