Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Owym pasażerem nie był nikt inny, jeno Rodille, zaopatrzony w grube pieniądze i uzbrojony dwoma ostro nabitymi pistoletami.

XV.

Wszystko szło jak najlepiej aż do Rouen, dokąd Rodille przybył wieczorem o godzinie dziewiątej. Jakkolwiek był zmęczony, postanowił przecież natychmiast w dalszą udać się podróż, skoro tylko nieco odpocznie.
Posiliwszy się zimną pieczenia i wypiwszy flaszkę Madery, wsiadł rzekomy Tom Brown na konia i pospieszył dalej. Nie ujechał daleko, bo na nieszczęście koń potknął się i upadł. Jeździec nie zabił się wprawdzie, lecz odniósł dość znaczne uszkodzenia, które dalszą jego podróż uniemożliwiły. Zaniesiono go z powrotem do domu pocztowego, zkąd przed chwilą wyjechał był. Rodille klął przez całą noc złą angielszczyzną i kazał się nacierać kamforowym spirytusem.
Skutkiem tej metody leczenia był w stanie z brzaskiem dnia wsiąść na wózek. Rodille użył wszystkiego, byle tylko wynagrodzić dotychczasową zwłokę.
Wieczorem około godziny siódmej zdążył do celu swej podroży i wysiadł w zajeździe pod złotą kotwicą. Rodille był w strachu, myśląc, że Laridon już wyzdrowiał i wsiadł na okręt, co bardzo łatwo mogło się zdarryć, bo już trzydzieści trzy godzin minęło, odkąd wspólnik dawnego tandeciarza Paryż opuścił. Wreszcie Rodille nie mógł natychmiast czy-