Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

będę gotów dać mu wyjaśnienie.
— Dobrze. W każdym razie otrzymasz wynadgrodzenie, jakkolwiek niewielkie.
— Dziękuję, lecz pozwól pan, abym go zapytał, jak długo będziesz nieobecny?
— Mam ważne sprawy do załatwienia. Teraz jest południe. Wątpię, czy będę mógł powrócić przed godziną piątą.
— Dosyć. Będę na miejscu.
Rodille miał zamiar dowiedzieć się, co mówiono o nagłem zniknięciu Vicomtego Hektora z Coursolles. Udał się przeto na ulicę Koliseum. Gdy tam przybył, ujrzał przed hotelem Nr. 20 kupkami stojących ludzi i zapytał, coby to znaczyło. Dowiedział się rychło, że w tym hotelu bawił przez czas dłuższy bardzo niebezpieczny złodziej odgrywający rolę pana, który ubiegłej nocy znikł bez śladu, zamordowawszy prawdopodobnie służącego. List grożący więzieniem, który ten opryszek przez zapomnienie na stole zostawił, zmusił go do ucieczki. Powstały stąd rozruch sprowadził policyę, która właśnie w tej chwili zajęta była opieczętowaniem domu. Rodille wiedział już co mu było potrzebne i nie posiadał się z radości, że tak wszystko doskonale mu się powiodło. List, który sam napisał, podający rzekomego Hektora z Coursolles jako prostego złodzieja, musiał sprowadzić poszukiwania policyjne.
Zostawmy teraz Rodillego upojonego radością i pójdźmy zobaczyć, jak poczciwy Laridon czas przepędza.
Laridon czekał pól godziny. Upewniwszy się,