Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żynę. Wieczko odskoczyło i można było widzieć, że w skrzyneczce jest złoto. Laridon zaledwie oddychał widząc takie bogactwa. Tymczasem wspólnik jego włożył do skrzyneczki zdobyte pieniądze i papiery, potem zamknął skrzynkę, postawił na dawnem miejscu i obraz powiesił na ścianie.
Szpieg zatarł ręce z radości i pomyślał:
— Czekam tylko sposobności, aby pomścić krzywdy, jakie mi ten łotr wyrządza. Niech mnie piorun trzaśnie, jeżeli ta sposobność rychło nie nadejdzie.
Laridon czatował tak długo, jak długo w przyległym pokoju było światło widoczne, lecz nie spostrzegł nic więcej uwagi godnego. Rodille rozebrał się i położył do łóżka. Tak samo postąpił także Laridon, lecz w nocy ani oka nie zmrużył.
Minęły dwa dni. W tym czasie Rodille zajęty był przeglądaniem papierów przez własnych pisarzów przygotowanych. Laridon okazał się niezmiernie pilnym, zakopał się w aktach i zaniedbał nawet zaglądnąć do szynku na ulicy Chantre, który przedtem codziennie odwidzał. Trzeciego dnia zjawił się w kancelaryi Rodille z kapeluszem na głowie i papierami pod pachą.
— Cóż bratku? — rzekł do swego wspólnika — sądzę, że nie masz dziś po za domem żadnych interesów do załatwienia.
— Wcale żadnych — odpowiedział Laridon obojętnie.
— Więc mogę na to liczyć, że zostaniesz w domu aż do mego powrotu?
— Tak jest. Jeżeli przyjdzie który z klientów,