Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zeszedł na dziada. Chcąc mieć sposób do życia, założył kancelaryą na ulicy muzealnej, lecz źle mu się powodziło i rychło umarł. Rodille spostrzegł, że będzie mógł z tego korzystać, kupił kancelaryą zmarłego wraz z jego interesami za dwieście franków, które gotówką zapłacił.
Rodille mógł wprawdzie na własną rękę kancelaryą otworzyć, lecz wolał nabyć cudzą, pomieszczoną w domu i dzielnicy miasta, która mu się nadewszystko podobała. Gdy układ już był zawarty, uznał Rodille, że na własne imię interesu rozpocząć nie może, bo dawniejsze jego stosunki ze sądem na to nie pozwalały. Zresztą nie miał prawa przydania sobie tytułu prawnika. Chciał on mieć wolną rękę w interesach, lecz musiał mieć wobec praw swego zastępcę, któryby w razie jakiej burzy za konduktora posłużył.
Takich ludzi nie mało mógł znaleźć w Paryżu, lecz w tem leżała niemała trudność, że taki zastępca, jaki mu był potrzebny, musiał być biegłym w prawie.
Po dłuższym namyśle przypomniał sobie Laridona, dawniej sędziego a potem tandeciarza. Natychmiast rozpoczął poszukiwania i znalazł tego łotra na ulicy Montrouge, dokąd się był zaprowadził opuściwszy pomieszkanie na ulicy Pas-de-la-Mule. Dowiadując się o tandeciarzu, posłyszał Rodille niedobre o nim nowiny.
Laridona spotkało nieszczęście. Okradziono go. Gdy nie miał czem długów opłacić, zniknął pewnego poranku i każdy, kto go znał, był pewny, że na