Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zawsze z Paryża się wyniósł. Rodille przebiegał ulicami po całym Paryżu, chcąc go odnaleźć. Nadzieja nie zawiodła go, bo znalazł Laridona w jakiejś podejrzanej, bardzo brudnej knajpie.
Tandeciarz korzystał jak mógł z dawniejszej praktyki i znajomości prawa. Udzielał on rozmaitym opryszkom i złodziejom lekcyi z prawa karnego, pouczał ich o różnicy między przestępstwem a zbrodnią, wyjaśniał co jest proste złodziejstwo, a co rabunek i od każdej takiej lekcyi kazał sobie płacić po pięćdziesiąt sous. Nie zbywało mu na uczniach, to prawda, lecz to było biedą niemałą, że nie płacili regularnie, bo nie mieli zkąd. Tak podobne zajęcie nie starczyło tandeciarzowi nawet na najskromniejsze życie.
W chwili, kiedy się tego najmniej spodziewał, ujrzał Rodillego, który mu ofiarował środki, stanowisko i wygodne życie. Bez wahania się przyjął warunki, z zamkniętemi oczyma podpisał układ, zgodził się na zupełną zawisłość od swego dobroczyńcy i jawił się potem jako dyrektor w biurze do rozmaitych interesów na ulicy muzealnej.
Potrzeba przyznać, że Rodille pomimo że był najnędzniejszym z ludzi, posiadał przecież niepospolitą energię i wytrwałość. To też do kilku miesięcy kancelarya jego cieszyła się licznymi, poważania godnymi klientami.
Musimy tu podać niektóre szczegóły objaśniające treść napisów umieszczonych na tablicy, która koło bramy na murze zawieszona była.
Wiadomo każdemu, z jaką skwapliwością syno-