Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Przyjdź pan tu jutro o godzinie dziesiątej rano. Przedstawię go memu panu i będziesz mógł robić swoje.
Gdy tak wszystko ułożone zostało. Rodille i Lorrain jedli dalej i pili. Ostatni upojony radością podchmielił sobie na dobre.

XII.

Wszystko nastąpiło tak, jak Rodille obliczył. Lorrain bez trudności uzyskał ośmiodniowy urlop i przedstawił Vicomtemu Rodillego jako swego tymczasowego zastępcę. Wypełniwszy tak wszystkie punkta układu. Lorrain udał się w drogę do Pontoise.
— Teraz stoję naprzeciwko mego wroga — rzekł Rodille drżąc z radości — i nic nie może mego przedsięwzięcia uniemożliwić.
Rodille zatarł ręce i dyabelski uśmiech przemknął po jego twarzy. Około godziny drugiej tegoż dnia zaprzągł Rodille przy pomocy grooma konia do kabryoletu. Wicherek opuścił hotel, rzekłszy swemu nowemu słudze, że przed dziesiątą nie wróci. Kucharka, która podobnie Rodillemu na resztę dnia wolna była od obowiązków, wyszła czemprędzej z domu.
Rodille pozostał sam jeden w domu byłego kolegi panów Miodziusia i towarzyszów. Salon i sypialnia były zamknięte. Rodille miał przy sobie rozmaite przyrządy, których dawniej używał i z łatwością drzwi otworzył. Przeszukał wszędzie, lecz nie znalazł ani pieniędzy ani klejnotów. Dopiero w