Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do wyjednania ci miejsca u mego pana i to pod temi samemi warunkami, pod któremi ja sam u niego zostaję. Czy pan jeszcze nie dowierzasz?
— Mniej niż przedtem. Czy te pieniądze nie są fałszywe?
— Idź pan z niemi do wekslarza a przekonasz się.
— Czy jesteś pewny, że mnie twój pan przyjmie?
— Jestem jego factotum i wszystko odemnie zależy. Czy zgoda?
— Posłuchaj mnie pan. Ja jestem poczciwym człowiekiem i nie chciałbym memu panu wyrządzić przykrości. Wytłumacz mi pan, jaki możesz mieć w tem interes, że na cały tydzień chcesz mnie zastąpić. Jeźli rzecz nie wyda mi się szkodliwą, to w takim razie uczynię, czego sobie życzysz.
— To jest tajemnica mego pana.
— Tak. To twój pan dał ci takie polecenie?
— No, tak jest. Czy możesz przypuścić, abym na żarty pięć tysięcy franków za okno chciał wyrzucić?
— Im dłużej o tem myślę, tem mniej mi się to wszystko podoba.
— A gdy panu powiem, co wiem, czy będziesz milczał?
— Jak grób.
— Przysięgnij mi pan!
— Przysięgam ci na zbawienie duszy mojej ciotki Grelu!
— Czy pan wiesz, że Vicomte się żeni?
— Wiem o tem.
— Lecz nie wiesz, że mój pan w jego narze-