Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siebie — jeszcze jestem dosyć bogatym i muszę nim pozostać, bo inaczej musiałbym sobie w łeb palnąć. Innej drogi nie ma.
Opuścił Bruxellę i udał się do miast niemieckich, gdzie pobudowano świątynie bożkowi gier, gdzie tyle znajduje się czcicieli gier zwanych trente et quarante i rouge et noir. Kto inny byłby swe kapitały do kilku dni utracił, u Wicherka atoli było inaczej. Był on widocznie ulubieńcem losu i zarówno służył mu król pikowy jak i dama kierowa.
Młodemu francuzowi takie szczęście służyło, że w krótkim czasie stał się postrachem bank dających. Jakkolwiek żył rozrzutnie, tak przecież nie mógł się zrujnować, owszem majątek jego rósł pomimo ogromnych wydatków i pewnego pięknego poranku ujrzał się w posiadaniu pięciuset tysięcy franków. Zarazem utracił chęć do dalszej gry i postanowił żyć w spokoju we własnej ojczyźnie. Chciał powrócić do Paryża, gdzie młody swój wiek przepędził, ale chciał powrócić jako bogacz i Vicomte.
Ileż to już czasu upłynęło!
Dobry ojczulek Legrip, już dawniej starcem będąc, w przeciągu lat dwunastu zapewne umarł i były złodziej mógł żyć bez obawy. A któżby wreszcie pod świetnem nazwiskiem Vicomtego Coursolles domyślał się pospolitego złodzieja, Wicherkiem zwanego!? Nikt go poznać nie mógł, nikt na świecie!

IX.

Przekonany o prawdziwości swego mniemania, Wicherek wyrobił sobie paszport na nowe nazwisko