Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przed sobą. Tak nasz interes rychło się załatwi, bo jestem bogaty, wspaniałomyślny i potrzebuję pana.
— Doskonale! Mam nadzieję, że w przyszłości nie nastąpi nic takiego, coby mogło spowodować utratę pańskiego zaufania.
— Nic zupełnie! Zaufam panu ze wszystkiem i zawsze.
— A ja z mojej strony okażę się godnym tego.
Nieznajomy dobył z kieszeni pugilares w rosyjski jucht oprawny, otworzył go i wyjął karty wizytowe i rozmaite papiery.
— Oto jest mój adres.
Rodille przeczytał na karcie: Vicomte Hektor z Coursolles — a nieco niżej: Ulica Koliseum numer dwadzieścia.
Rodille czytał uważnie, i gdyby nie miał daszka na oczach, możnaby było ujrzeć ciekawy uśmiech, który na jego twarzy zaigrał.
— Panie Vicomte! oczekuję z niecierpliwością tego, co mi masz powiedzieć.
Vicomte Coursolles zabrał głos i przystąpi, wprost do rzeczy mówiąc:
— Podróżowałem wiele, bo podróże kształcą młodzież. Dopiero od kilku miesięcy jestem w Paryżu. Już mi się sprzykrzyło kawalerskie życie i postanowiłem się ożenić, gdy atoli obok osobistych zalet posiadani pięć kroć sto tysięcy płynnego majątku, bądź w papierach, bądź w kosztownościach familijnych, więc postanowiłem wybrać damę, któraby przynajmniej tyle posiadała co ja.
— Bardzo mądre postanowienie, które tylko po-