Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do Fryderyka Hornera?
— Jeźli się nie mylę, to jesteś pani jasnowidzącą tego sławnego magnetyzera.
— I pan się pytasz, czy jestem szczęśliwą? Ach, mój panie! Życie, które tu wiodę jest mi wstrętne.. Nie ma na świecie stanowiska, któreby było gorsze, niż moje. Zazdroszczę najnędzniejszemu z ludzi, żebrakowi nawet, bo człowiek taki wolnym jest przynajmniej co do uczuć i myśli. U mnie myśli i dusza nie są mojemi. Jedno i drugie niewolniczo podlega doktorowi Hornerowi, magnetyzerowi i panu mojemu!
— Jeźli tak jest, to dlaczegóż rodzina zostawia panią w tem położeniu?
— Rodzina! Ach, mój panie! Ci co mają rodzinę, są bardzo szczęśliwymi ludźmi! Ja do nich się nie liczę, bo nie mam ni ojca ni matki.
— Tak, jak ja, zawołał Paweł.
— Jakto, czy pan także jesteś sierotą?
— Tak jest pani. Jestem osierocony i samotny na świecie.
— Żałuję pana z całego serca, a przecież zdaje mi się, żeś pan o wiele mniej pożałowania godny niż ja. Pan jesteś mężczyzną, jesteś silnym i niezawisłym i możesz skutecznie walczyć z przeciwnym losem, lecz ja biedna, opuszczona mogę tylko cierpliwie znosić, co mi los zgotował. Pan jesteś jedynym człowiekiem, który mi dotąd okazał współczucie. O ile sobie przypominam, nikt mnie w życiu nie kochał. Tak jest teraz, i niewątpliwie dalej tak samo będzie.