Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obecni, głos Rodillego nie miał w sobie nic ludzkiego; stracił przytomność, tak, że musiano przywołać lekarza; obawiano się każdej chwili, że ujrzą jego śmierć. Podczas gdy lekarz zadawał sobie trudu, aby nieprzytomnego przywołać do życia, patrzał on ciągle na straszne postacie, twory sztuk, które ustawione w kącie sprawiały nieprzyjemne wrażenie. Sędzia śledził te spojrzenia.
Gdy Rodille wracał do przytomności, kazał sędzia ustawić figury tak, aby cierpiący nie mógł ich widzieć. Wreszcie otworzył oczy, oglądał się naokoło i szukał istot, które go dręczyły strasznemi wspomnieniami. Obróciwszy głowę ujrzał znowu obie postacie, które uważał za straszydła swych ofiar, wyszłych z łona ziemi, rzucił się na kolana i zasłaniając rękami oczy, wyjęknął:
— Przyznaję się, przyznaję, weźcie tylko te okropne straszydła z przed mych oczu.
— Morderco, morderco! — zawołał Vaubaron, — chcesz widzieć także twe inne ofiary barona Viriville i nieszczęśliwą Urszulę Renaud, mają i one wyjść z grobu i oskarżyć cię?
— Nie, nie! Przyznaję się! — skrzeczał zbrodniarz więcej, niż mówił. — Ja ich zamordowałem, tylko precz z temi straszydłami!
Spuszczono zasłonę, a sędzia śledczy zapisał zeznania Rodillego, przez które okazała się niewinność Vaubarona. Lecz na tem nie był koniec, sprawa musiała pójść przed sądy przysięgłych; nasz przyjaciel napisał do adwokata, który go przed dwunastu laty w Paryżu tak dzielnie bronił, a ten przy-