Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bezczelnością wypierał się zbrodni tak, że sędzia musiał dalsze badanie odłożyć na drugi dzień.
O ósmej rano zaniesiono Rodillego na materacu do bióra sędziego śledczego. Był to wielki pokój, umeblowany stolikiem do pisania dla urzędnika, krzesłem poręczowem i trzema krzesłami słomianemi, w jednym rogu pokoju widać było zasłonę z grubego sukna nieprzeźroczystą nawet dla bystrego wzroku Rodillego, który ustawicznie patrzał na nią smutny, bo czuł, że walczy z życiem. Obok stał Vaubaron strzeżony przez dwóch żandarmów, a gdy patrzał na swą ofiarę, to drżał ze złości na całem ciele, podczas gdy zbrodniarz zarumienił się tylko lekko i zwracał oczy na urzędnika. Rozpoczęła się walka między nimi trzema, walka, w której zbrodniarz trzymał niewinnego i sędziego w szachu, a czoło ostatniego zwilżał zimny pot na pytanie:
— Winny jest tutaj, ale który z was dwu? Może obaj nimi jesteście?
Zeznania nie były całkiem jasne, urzędnik myślał już nad podstępem; Rodille rzekł do siebie:
— Koniec się zbliża.
Postanowił opierać się do końca i umierać nie złożywszy zeznania, czuł, że jego siły gasną, lecz zwycięstwo nad sobą chciał wydrzeć sprawiedliwości ziemskiej. Czuł w sobie walkę ze śmiercią i rzucił na Vaubarona wzrok pełen nienawiści, lecz zarazem i tryumfu, gdy sędzia odsuwając zasłonę rzekł nagle: — Znasz pan tych dwóch? — Stał tam Fryderyk Horner a obok niego Laridon: Krzyk przerażenia uleciał z ust wszystkich, którzy byli temu