Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przedsięwziętych środkach, to jednak to go nie uspokajało, bo spryt Rodillego był mu znanym; ten człowiek, który tyle zbrodni na swych barkach dźwigał, uchodził w jego oczach za całą armię.
Tak było i drugiego dnia, i przetrzęsiono już całą okolicę, a sąd stracił ochotę i zaufanie w swe siły. Przez trzy dni trudził się nadaremnie. Zwłoki Fryderyka Hornera trzeba było pochować, bo w tem małem mieście nie znano Gannala sztuki przechowywania zwłok, a przecież pewność co do osoby doktora, konieczną była do kryminalnego procesu. Sędzia śledczy wpadł na pomysł, że człowiek, którego miał w rękach jest współwinowajcą zbiega, i zamierzył przedsięwziąć przesłuchanie go nad zwłokami.
Strasznem było dla Vaubarona, podejrzanemu drugi raz o morderstwo, stawać przed zabitym. Przed jego umysłem przeszło całe życie i napełniało go wściekłością na myśl, że morderca ujdzie znów kary a on cierpieć musi za niego. Jego urywane odpowiedzi wzmacniały podejrzenie sędziego, a mechanik widział swój wyrok w wyrazie jego twarzy.
— Przed czternastu dniami wpadnie on w nasze ręce — mówił urzędnik. Lecz jakże mu można co zarzucić na jedyne pańskie słowo? A może straci on w obecności swej ofiary straszliwą przytomność umysłu jaką mu pan przypisujesz; lecz jutro już nie mam tego środka do rozporządzenia.
— A może, — odpowiedział mechanik.
Przypomniał sobie na sztukę, która mu już raz