Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zaledwie wymówił te słowa a Blanka uklękła, chwyciła ręką niewidoczny przedmiot i znikła w ciemnej głębi.
— No, musimy iść za nią — zauważył Rodille.
— Rozumie się — odpowiedział Horner — lecz ta ciemność uniemożliwia to, ślepi nie mogą wychodzić na odkrycia.
— Na to jestem przygotowany, oto światło.
Rodille zapalił dwie świece woskowe, podał jedną towarzyszowi. Po wspomnionych obręczach, które były tak blisko siebie jak szczeble u drabiny, zeszli szybko na dół i znaleźli Blankę w szerokim chodniku. Horner rzekł do niej:
— Prowadź nas pani dalej.
Powoli i jak maszyna szła jasnowidząca naprzód. Po chwili zatrzymała się, wskazała miejsce w murze po prawej stronie i rzekła:
— Tędy idzie droga.
— Trzeba mur przebić?
— Tak jest. A potem jeszcze pięć murów i jesteśmy przy skarbie.
— Dziś nie możemy nic przedsięwziąć bez narzędzi — zauważył Horner.
— Mamy je tu za pięć minut, bo przewidując te przeszkody ukryłem wszystko co potrzeba w ruinach. Za chwilę jestem tu napowrót.
Po kilku minutach przyniósł narzędzia. Mężczyźni wzięli się do ciężkiej roboty, bo te mury pochodziły jeszcze z rzymskich czasów. Pracowali do rana t. j. do piątej godziny a przebili przecież dopiero dwa mury. Pozostawała im wiec na przy-