Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żenie. Masz pan daleko jeszcze iść?
— Nie wiem tego, chcę bowiem odszukać osoby, które mnie bardzo obchodzą, więc nie mogę napewne oznaczyć, jak długo potrwa moja podróż.
Vaubaron nie chciał się naprzykrzać zbytnią ciekawością, nie pytał więcej, rzekł tylko:
— Ja jadę do Guimper i ofiaruję panu chętnie miejsce na moim wozie, lecz ja jadę bardzo powoli:
— Ileż potrzebuje pan do tego czasu?
— Dwadzieścia ośm mil daleko, a wiec trzy dni.
— A to nie mogę przyjąć pańskiej propozycyi, zajdę piechotą prędzej.
— Jesteś pan tego pewnym?
— Uszedłem wczoraj piętnaście godzin drogi.
— Ale nie ujdziesz pan dzisiaj i jutro.
— Ja chcę, a wola dodaje siły.
— Widziałeś pan co dopiero. Lecz młodość nie wierzy. Próbuj pan iść dalej.
Podał Pawłowi rękę, ten podniósł się, lecz zaledwie uszedł kilkanaście kroków a nogi mu się chwiać poczęły, bliski upadku zawołał z rozpaczą.
— Nie idzie, nie idzie, o mój Boże!
— A więc widzisz kochany panie, że musisz przyjąć moją radę — mówiąc to wysadził Pawła na wóz, podłożył mu słomę pod głowę i mówił dalej z ojcowską troskliwością:
— Sen pana najlepiej wzmocni, lecz zachowuj się pan spokojnie, bo z tylu jest mój cały majątek, mój zarobek, moje figury woskowe, a one łatwo się psują, jak to pan pojąć możesz.
Tak znaleźli się na krańcu Francyi dwaj ludzie,