Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odtrącenie wypłaty. Pokażę panu drogę.
Rodille wziął świecę i odprowadził Merciera do zewnętrznych drzwi i otworzył je.
Pozbawiony wszelkiej odwagi, szedł Paweł do swej izby na poddaszu, ubrany rzucił się na łóżko i płakał, gdyż nigdy nie był w krytyczniejszem położeniu, jak teraz. Bez nadziei, odzyskania porwanej mu biblii, przyszedł do poznania, że najlepiej będzie zaraz sobie w łeb wypalić.
Podczas tego zacierał sobie Rodille ręce z radości.
— Paweł zostaje teraz w większej zależności odemnie, niż kiedy indziej; trzymam go teraz silnie łańcuchem jego śmiesznych pretensyi: na cóż bowiem miałbym wydać sto tysięcy franków, gdy mogę coś mieć daremnie. — Blanka jest równie w moich rękach, a ja mam wolny wybór, jak ich obojga używać. Ona jest prawną spadkobierczynią milionów, które Mercier przez swą głupotę roztrwonił. Spadek tego Andrzeja Bernarda nie może mi teraz ujść; mogę już zaśpiewać jak zwycięzca!

XXXI.

Następnego wieczora około dziewiątej godziny przelazł Paweł mur ogrodowy, a niewytłumaczona nieobecność Blanki powiększyła jego niepokój tak, że roił sobie o cierpieniach, a może nawet śmierci swej kochanki bez pomocnej ręki. Ta przerażająca myśl ogarnęła całą jego istotę; postanowił więc, bądź co bądź, wedrzeć się do domu, aby dziewczynę po raz ostatni zobaczyć.