Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Gdy się pan z tem uporasz, to pójdź do owego małego domku na Boulevard du Temple.
Gdy Rodille te słowa wymawiał, oblicze Pawła, pokraśniało widocznie.
— Do pana Hornera? — zapytał Paweł.
— Tak jest. Powiedz pan doktorowi, że go dziś odwidzieć nie mogę, a przytem dodaj, że go proszę, aby mi napisał, jeźli co ważnego ma do doniesienia.
— Dobrze, panie. Rodille.
— Więc idź pan i powracaj jak najrychlej.
Paweł Mercier opuścił gabinet niepospolicie wzruszony.
— Tak, tak — rzekł Laridon. — Po ogłoszeniu tych słów w czterech najgłówniejszych dziennikach paryskich, krewni Andrzeja Bernard, jeźli jacy istnieją, nie omieszkają pospieszyć do naszej kancelaryi.
— Liczę na to.
— Potem przypadnie mi udzielenie im ważnych wiadomości wedle pańskiego rozkazu.
— Oczywiście.
— Otóż nie wiem ani słowa z tego, co potrzeba będzie powiedzieć.
— Mało na tem zależy, bo ja sam zgłaszających się przyjmę.
— Być by mogło — dodał Laridon — że przyjdą niespodziewanie, gdy pana w domu nie będzie. Myślę zatem, że to leży w interesie kancelaryi, gdzie za dyrektora uchodzę, abyś mi pan powiedział, jaką tym ludziom należy dać odpowiedź.