Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W domu zastał on zdziwiony, Merciera, który zażądał rozmowy.

XXXI.

Jak już wiemy, oświadczył młody człowiek, że nigdyby się nie odważył przed Blanką pokazać bez tej biblii. Lecz pomysł ten poszedł w zapomnienie, jak w ogóle wszystkie pomysły zakochanych. Paweł był w ogrodzie i oczekiwał jej na darniowej ławeczce. Gdy jednak oczekiwanie zdawało mu się za długie, zamyślał wstąpić do domu, jednak obawiał się spotkania z Hornerem, gdyż nie mając polecenia Rodillego, nie mógłby tego wejścia wytłumaczyć. Rozmyślał więc, coby mogło wstrzymać Blankę od wyjścia. Tymczasem godziny upływały. Nareszcie odkrył trzy możliwe przyczyny nie okazania się Blanki, albo jej słabość, albo dozór Hornera, albo nareszcie odkrycie jej nocnych schadzek przez doktora i zamknięcie jej przez tegoż. Z takich smutnych dumań zbudził go stuk otwieranych i zamykanych drzwi, a potem szelest szybkich kroków. Natychmiast cofnął się Paweł w gęstwinę, która go dostatecznie zakrywała, dozwalając mu śledzić znienawidzonego doktora, który wymawiał niezrozumiale słowa.
Ponieważ sam powracał, to został tylko ten wniosek, że Blanka jest chorą albo zamkniętą.
Z niespokojnym umysłem i z bijącem sercem, szedł do domu postanawiając, młodą, dziewczynę wyrwać z szponów magnetyzera, co mu się wydawało nie bardzo trudnem, byleby tylko znalazł jaki