Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ległe zaś, nie były tak obwarowane lecz zaopatrzone były w kraty, które udaremniały wszelki zamiar ucieczki.
Skoro pierwsze promyki słoneczne się okazały, próbowała Blanka wszystkiego, aby wolność odzyskać; pobiegła do jednego z okien; lecz napróżno; kraty nie dawały czekać na rozczarowanie. Widziała, że dom był otoczony murem i nie miała nadziei, aby jej słaby głos mógł być w pobliżu słyszanym.
Blanka upadła na kolana, wzniosła ręce do góry i zawołała:
— O Boże i Panie! nie mam żadnej pomocy prócz Ciebie, przyjdź mi więc z pomocą!
Opuściwszy domek, poszedł Rodille gnany niepojętą ciekawością, jeszcze tego samego wieczoru na ulicę Amandiers-Popincourt, aby odwidzić Hornera; chciał bowiem wiedzieć, czy ten zauważył zniknienie dziewczyny i w jaki sposób je sobie wytłumaczą. Było już około jedynastej gdy tam przyszedł i zastał magnetyzera w niezwykłem zakłopotaniu.
— Do dyabła! gdybyś pan teraz nie przyszedł, tobym pana nazajutrz raniuteńko wyszukał.
— Pańskie odwiedziny bardzo by mnie ucieszyły, zawsze możesz mnie pan znaleść gotowym do usług swoich. Co mi masz pan tak naglącego do zakomunikowania
— Wierz mi pan, że miałem go prosić o wyjaśnienie pewnej zagadkowej, zupełnie ciemnej tajemnicy.