Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tego, aby nasze obopólne szczęście ugruntować.
— Jestem tylko biedną, dziewczyną, bez pomocy i opuszczoną, lecz nie poddam się bez oporu.
— I cóż to pani pomoże?
— Mój krzyk sprowadzi pomoc.
— Jeżeli się pani czegoś po tem spodziewasz, to nic pani nie przeszkadza zaraz to uczynić, te ściany są dość grube a głos pani nie wydostanie się przez nie.
— Rzucę się przez okno.
— Proszę, spróbój pani! odpowiedział Rodille z szyderstwem.
Od kilkunastu minut znudziło się nędznikowi grać rolę kochanka i zaczął się okazywać takim, jakim go od dawna znamy. Blanka rozdrażniona tem wyzwaniem rzuciła, się ku oknu, lecz nie zdołała otworzyć okiennic zamkniętych żelaznemi sztabami. Pojęła natychmiast, że przedsięwzięto tu wszelkie środki ostrożności i że ma do czynienia z człowiekiem, który na wszystko zwraca pilną uwagę.
Zmęczona, zwątpiona, na pół szalona rzuciła się w krzesło i ukryła twarz w dłoniach.

XXIX.

Rodille przerwał milczenie.
— Naprzód bądź przekonaną moja droga Blanko, że się mnie wcale obawiać nie potrzebujesz, nawet mojej obecności, za kilka minut wychodzę a pani nie zabraknie czasu i samotności, głównych podpór rozmyślania.