Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pewniam, że nie.
— A więc gdzie jest?
— Przysięgam, że wcale o tem nie wiem.
— Lecz wypadek z koniem, jego rana?
— Bajka! Przed dwoma godzinami opuściłem go w najzupełniejszem zdrowiu.
Blanka zbladła i rzekła:
— Więc pan mię oszukałeś, okłamałeś. Bawiłeś się pan haniebną igraszką boleści, jaką pańskie słowa wywołały!
— Przyznaję żem zawinił, lecz mam też i uniewinnienie.
— Uniewinnienie, pan?
— A mianowicie najlepsze w świecie: gorącą, miłość, którą, pani we mnie wzbudziłaś! Młode dziewczę zadrżało na całem ciele i uciekło w najodleglejszy kąt pokoju.
— Moje drogie dziecię — zawołał Rodille wzruszonym głosem, jaki tylko kochanek zakulisowy wydobyć ze siebie jest w stanie — zachowanie się pani uciska mi serce? Dlaczegóż drżysz pani przedemną? Czegóż się pani obawia? Moja miłość jest bez granic, od dawna już ubóstwiałem panią i nie miałem śmiałości wyznać to, a jeżeli dziś odważyłem się na to, by otworzyć pani moje serce, to stało się to tylko w tem gorącem życzeniu, w tem przekonaniu, że moje najwyższe dążenie, marzenia moich snów ziszczą się w tem szczęściu, i będę mógł pani ofiarować moje imię.
Przerażenie dręczonej nie umniejszało się, a teraz powiększyła się jeszcze nienawiść ku niemu,