Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skompromitowany i musi się sam ukrywać; nie może wiec ani nawet myśleć o tem aby nas niepokoić.
— Kiedyż odejdziemy?
— Skoro tylko będę miał ten majątek, który Bóg mnie, a raczej nam obojgu zesłał.
— Czy to długo potrwa?
— Nie; za dwa lub trzy dni otrzymam od Rodilla sto tysięcy franków.
— Od Rodilla! — szeptało dziewczę z wzrastającym niepokojem. — Rodille więc pana wzbogaci?
— On sam.
— Jesteś pan pewnym, że on cię nie oszukuje?
— Najzupełniej! Jego sprawiedliwość jest pewną jak skała, a zresztą są jego własne interesa z naszemi tak spojone, jak moje.
— Rodille jest przyjacielem doktora, nie dowierzaj mu więc pan. Pawle, kochany Pawle, tylko roztropnie i ostrożnie; pomyśl pan, że nasze szczęście, nasza przyszłość od tego zależy.
Rozmowa kochanków trwała godzinę; potem umówiwszy się zejść w następny wieczór o tej samej godzinie i w tem samem miejscu rozłączyli się. Zaledwie Paweł przyszedł do domu, zapalił lampę i przy jej świetle oglądał księgę, którą Blanka tak często czytała. Nie świadomy herbów, nie zwracał Mercier uwagi na herb na okładce. Oglądnąwszy wierzch, otworzył księgę, a jego wzrok padł na zżółkłą kartkę, gdzie były zapisane dnie urodzenia, zaślubienia i śmierci rodziny Vaubaron.