Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciąż nie poznawał jej odrazu, przecież przeczuwał, że to pewnie musi być Blanka. Spokojnie siedząc, niekiedy tylko przykładała do swych oczu chusteczkę.
— Czy ona płacze? — zapytał siebie młody mężczyzna pełen niepokoju — cóż jej jest? o gdybym ja wiedział! Ja muszę się dowiedzieć!
Horner skończył tymczasem list, wstał i dał go Mercierowi mówiąc:
— Masz tu pan moją odpowiedź, zanieś ją pan natychmiast na ulicę muzealną.
— W godzinie już będzie ją miał pan Rodille. Czy masz pan, panie doktorze jeszcze co ustnie prócz listu dodać?
— Nie mam nic.
— To dobrze.
Paweł ukłonił się, opuścił pokój na pierwszem piątrze. Zaledwie wyszedł, a już przyszło mu na myśl to miejsce, gdzie siedziała w ogrodzie niewiasta. Zwrócił więc swe kroki w lewo i rzeczywiście zobaczył na kanapie darniowej Blankę. Gdy Blanka spostrzegła że ktoś idzie, przeraziła się i chciała uciekać, lecz gdy podniosła oczy, przekonała się, że to ten sierota!... natychmiast wypogodziło się jej oblicze, a słodki uśmiech oblał jej usta, podała Pawłowi rękę i rzekła cicho ale z głębokiem uszanowaniem:
— Ach, jestem szczęśliwą widząc pana, gdyż obawiałam się, że już na wieki nas rozłączono.
Kochanek odurzony chwycił jej drobną rączkę którą mu podała, głęboka tęsknota ogarnęła jego serce, skoro się przekonał, że Blanka rzeczywiście