Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pan musisz ją dostać, a potem wracaj pan prędko.
Z największą uciechą udał się Paweł w drogę i więcej biegł aniżeli szedł. Od ulicy muzealnej był dość spory kawał drogi, a Paweł biegł prawie bez tchu. Na szczęście przyszło mu na myśl jego bogactwo i natychmiast wsiadł do fiakra obiecując dobrze zapłacić, byle tylko najprędzej jechał. Wreszcie stanął przed Nr. 13. i wszystko tak się stało jak Rodille zapowiedział. Służąca otworzyła drzwiczki a on znalazł się w ogrodzie, w którym był największy nieład; aby się mógł dostać do pawilonu musiał się z trudnością przedzierać przez krzaki i zarośla. Horner przyjął Merciera w pokoju na pierwszem piętrze, którego całe urządzenie składało się z kilku krzeseł i czarnego biurka.
Magnetyzer szybko przeczytał pismo Rodillego.
— Dam odpowiedź — wyrzekł.
Podczas gdy Horner siadł do biurka, przystąpił Paweł do okna i spoglądał na ogród, który właśnie za domem się znajdował. Mur, który ten ogród od wąskiej uliczki oddzielał, tworzył z ulicą Amandiers Popincourt róg, a tuż obok stała rozłożysta lipa, której gałęzie nad mur wystawały.
— Ktoby tu chciał w nocy dostać się — pomyślał Paweł — ten nie znajdzie wielkiej trudności, drzewo to bowiem posłużyło by mu za drabinę.
Wkrótce opuścił wzrok jego lipę i zwrócił się na całą okolicę ogrodu, w tem podwoiły się bicia jego serca, gdyż pod gałęziami rozłożystego jaworu, ujrzał w czarnem odzieniu niewieścią postać i cho-