Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pociecha a praca przewodniczką. Wiem o tem dobrze, że są na świecie szczęśliwi ludzie, ja zaś nie zaznałem nigdy tego szczęścia.
— Mój biedny przyjacielu, więc zawsze pozostajesz w potrzebie?
— W potrzebie! O, to za mało, ja byłem w nędzy; ubierałem się, w co mogłem, ale o jałmużnę nigdy nie prosiłem. Wśród najostrzejszej zimy miałem drelichowe spodnie i surdut, małom nie zamarzł, a często i dwa dni spędziłem bez kawałka chleba. O gdyby ludzie wiedzieli, na jakie to męczarnie głód naraża...
— Ale dzisiaj — rzekł z współczuciem Rodille — polepszyło się znacznie pańskie położenie!
— O pewnie — odpowiedział Paweł uśmiechając się posępnie — dzisiaj jest ono o wiele lepszem, ale wcale nie świetne. Osądź pan sam. Tutaj pobieram więcej płacy aniżelim kiedy pobierał, mianowicie sześćdziesiąt franków miesięcznie, a więc siedemset dwadzieścia na rok; sto dwadzieścia franków płacę za pomieszkanie, a z reszty muszę się przyodziewać i żyć codziennie. Prawda że zaledwie mam co jeść i że jestem biedno ubrany, ale mimo to nie narzekam na siebie jak pan to widzisz, jest bowiem wiele takich ludzi, w porównaniu których jeszcze dość bogaty jestem.
— To prawda.
— Jestem zadowolony i z tego, czem mnie obdarzono — mówił dalej Paweł — sądzę przecież że już dostatecznie usprawiedliwiłem się, jeśli mnie jaki smutek gniecie.