Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

malował się wyraz pełnego zadowolenia.
— Nieprawda mój kochany Pawle, że pan masz ku mnie zaufanie?
— Jak największe mój panie, przecież pan byłeś zawsze tak dobrym dla mnie, znam się na pańskiej rzetelności.
— Jestem dumny z tego, żem w pana wpoił to uczucie, i mogę pana zapewnić, żem zawsze czuł w obec niego największe zadowolenie, gdyż znalazłem w pańskiej osobie rzadkie własności: otwarte serce, odwagę, rostropność i wiedzę.
— Mój panie, sądzę że za wiele tych pochwał.
— Zawsze mówię tak, jak myślę, i rzadko kiedy mylę się w mojem zdaniu. Dość długo zwracałem na pana uwagę, aby pana poznać, potrzebuję tylko wspomnąć o smutku, który pana opanował, a już wystarczy to na dowód mej bystrej uwagi; a co, oszukałem się?
— Nie, mój panie. W całem mojem życiu doznałem już przeróżnych przykrości.
— To zapewne nie byłeś pan nigdy szczęśliwym?
— Nigdy! od powicia jestem sierotą, wychowałem się w domu sierot, doznałem nieraz srogiego obchodzenia się i tak spędziłem moje dziecinne lata.
— A później?
— Skoro przyszedłem do rozumu, obudziło się we mnie zamiłowanie do umysłowej pracy a potem przyszedłem do tej świadomości, iż posiadam w sobie zdolność stać się czemś większem, niż prostym rolnikiem tylko; chciałem się uczyć i naprzód postępować. Moje książki to była dla mnie jedyna