Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

papierów, który on uważał jako mniej ważny stało, że daleka kuzyna Bernarda, pochodząca z wyższej Burgundyi wyszła za mąż za pewnego Merciera, który przed dwudziestu dwu lub trzy laty prawie równocześnie z żoną zmarł, a tylko małego chłopca jeszcze w powiciu zostawił. Prócz tego było napisane, że po sierocie nie pozostało ani śladu wiadomości, nikt nie słyszał o tem dziecku i prawdopodobnie musiało umrzeć. Rodille uderzył ręką o biurko i zawołał:
— Są spadkobiercy, ja przeczuwam, ale oni rozpierzchli się jak dym w zapale mych badań. Bernard miał brata, który się ożenił, że to tak jest, to wiem z pewnością, ale to dziwna! Jeśli ten brat nie zmarł bez potomstwa, to jego dzieci nazywają się Bernard. Te duże dzienniki paryskie podały do wiadomości o tem imieniu całej Francyi, Europie a nawet całemu światu. Gdzież są ci spadkobiercy, dlaczego nie zgłaszają się? A ten drugi, ten Mercier, syn dalekiej krewnej wygląda, jak gdyby sobie ze mnie drwił. To imię Mercier bardzo powszechne, podobnie jak Duval, Lambert albo Martin. Są setki francuzkich rodzin, które się podobnie nazywają. Mercier, Mercier; o nim słyszę wszędzie; ja go sam nawet znajduję między moimi ludźmi, ale cóż mi z tego?
Sparłszy głowę na rękach i marszcząc brwi siedział Rodille przy stole wpatrując się w arkusz papieru, który przed nim leżał; chociaż się patrzał na papier to go nie widział, bo myślą był gdzie indziej zajęty, po chwilce jednak rzekł: