Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

owa suma, której zwrotu żądał mniemany Tom Brovn, a morderca przewrócił wszystko, by ją z sobą zabrać.
To przypuszczenie było najnaturalniejsze w święcie i nikt nie wątpił że złoczyńca obszukał swą ofiarę na każdem miejscu. W tem przekonaniu pozostawano dopóty, dopóki pisarz sędziego nie wydał okrzyku. Dzielny ten chłopak, który się nie zadowalniał powierzchownem tylko śledztwem, przeszukiwał torbeczkę, słomę i drzewo, które przy piecu było złożone i znalazł między tem małe ale ciężkie metalowe pudełeczko. W tem pudełeczku, które znamy, był właśnie zachowany skarb Rodillego, albowiem nędznik po daremnem przeszukaniu łóżka i szafy uciekł, a tę znaczną część swego majątku pozostawił.
Resztę nocy spędzono na spisaniu tego wszystkiego co śledztwo wykazało. Tymczasem podróżny nie odstępował od swego psa, którego pielęgnował tak, jak przyjaciel przyjaciela pielęgnuje; zaledwie po dwóch godzinach spostrzegł z radością, jak zwierzę zwraca ku niemu swój wzrok, wtedy i jemu łzy się w oczach zakręciły. Rana nie mogła być żadną miarą śmiertelną, przeto miał nadzieję swojego wiernego i walecznego towarzysza widzieć uratowanym.
— O mój Boże — pomyślał sobie — ja zwątpiłem o Tobie, ja dopuściłem się nawet bluźnierstwa; teraz ale korzę się przed Tobą Wszechmocny! Ty mój Boże, nie chciałeś mnie jeszcze uwolnić od podejrzenia, które mię gniecie, ale Tyś mi pozwolił