Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 3.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nionego zwierzęcia.
— To nie koniec na tem moje dzieci! — odezwał się Tanvels do swoich ludzi, który drżąc ze strachu cisnęli się do niego — zbrodniarz uciekł nam, ale my musimy go napowrót schwycić! Ty Cirille idź po straż, ty Kleopatro pójdź do kościelnego, niech bije we dzwony; ty Berenico nie trać czasu, idź i sprowadź tu pana sędziego. Ja będę bronił domu moją, strzelbą.

XVIII.

Jak gospodarz zarządził, tak zostało natychmiast wykonanem i nie minęło ćwierć godziny, aż tu rozległ się głos dzwonu i pobudził mieszkańców z Montiviliers i okolicy a straż już była w drodze. Wreszcie przybyli nie tylko sędzia i jego pisarz, ale oraz i naczelnik policyi, pomimo, iż gospodarz o nim ani nie myślał. Podczas gdy Alain opowiadał tej licznej komisyi o smutnym wypadku, wrócił już nasz obcy ściskając biednego Tristana, który nie okazywał śladu życia, a krew sączyła mu się z głębokiej rany.
Wiedziony od czasu do czasu powtarzającem się głuchem skomleniem, wszedł nasz podróżny na jedną odległą uliczkę, która na pole prowadziła i znalazł tutaj swego psa kulą przeszytego właśnie w ostatniej chwili życia. Morderca dał ognia, gdy pies groził mu ukąszeniem, a zraniwszy go śmiertelnie, pospieszył w pole. Skoro się naczelnik straży dowiedział, że morderca udał się w stronę ku Paryżowi, wydał swoim ludziom rozkaz by wsiedli