Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzieją, której się bez namysłu oddał, wiódł życie pod każdym względem dziwne i ciekawe.
Z brzaskiem dnia ruszał w drogę i przebiegał wolnemi, nierównemi krokami wszystkie dzielnice miasta, zwracając natężoną uwagę na twarze dziewczątek, które zdybywał.
Nieszczęśliwy wmawiał w siebie, że lada przypadek córkę mu sprowadzi i że wtenczas obejmie ją rękami i rzecze: Moja córko, moje kochane dziecię, pójdź do mego serca, ja jestem twoim ojcem!
Vaubaron unikał wszelkich wydatków, nawet najpotrzebniejszych i żył tylko chlebem i wodą chcąc pieniądze zaoszczędzić, aby mu na jak najdłuższy czas poszukiwań wystarczyć mogły. Wieczorem udawał się bądź to do pobliskich kamieniołomów, bądź do piwnic nowobudowanych domów, aby tamże przenocować. Oprócz wymienionych potrzeb oszczędności miał on jeszcze inne ważne przyczyny, dla których tak postępywać musiał. Nieposiadając najpierw żadnych papierów nie mógł się ważyć nająć gdziekolwiek chociażby najskromniejsze pomieszkanie, wiedząc dobrze iżby go nieprzyjęto, z drugiej strony nie śmiał szukać noclegu w jakim domie zajezdnym, dokąd na nocleg mnóstwo indywiduów najniższej klasy społeczeństwa ciągnie, bo miejsca takie tworzyły dla policyi rybne stawy, gdzie z pewnością żaden połów nie był bezowocnym.
Z brzaskiem dnia opuszczał Vaubaron swe wilgotne lub pełne kurzu legowisko, otrząsł suknie bądź błotem zawalane, bądź kurzem pokryte i roz-