Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ronie i pannie Urszuli Renaud. Znałem ich oboje, znałem także Vaubarona, chociaż z nim nigdy w życiu nie rozmawiałem. Mieszkał on na pierwszem piątrze w tym oto domie, który pan widzisz. Ten Vaubaron który był mechanikiem, spuścił się za pomocą guzatego sznura do owego balkonu przymocowanego na podwórzec hotelu i zamordował właściciela i tegoż gospodynię. Wielki to łotr mój kochany panie.
Vaubaron opuścił głowę i starał się ukryć rumieniec, który na twarz jego wystąpił. Po kilku sekundach przemówił pomimowolnie od wzruszenia drżącym głosem:
— Jestże to pewna rzecz, że ten, który o winę jest posądzony, rzeczywiście zbrodnię popełnił?
— Tak, tak, to jest rzeczą pewną i nie brak dowodów na to. Wprawdzie ostateczną rozprawę odłożono na czas późniejszy, lecz to niegodziwcowi wcale nic nie pomoże.
— Spodziewam się, że ten człowiek nie miał ni żony, ni dzieci.
— W tem się pan myli zupełnie.
— Jak to, jest żonaty?
— Mój Boże, tak jest w istocie, a przynajmniej miał żonę, biedną, cnotliwą i wcale przystojną młodą kobietę, którą pomału na śmierć zamęczył. Mówię panu, że to był potwór, nie człowiek.
Mechanik aż pozieleniał, gdy słyszał te słowa.
— Więc on unieszczęśliwił żonę? — zapytał mechanik.
— Unieszczęśliwił ją tak dalece, że ze zgryzoty