Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cież chciał wiedzieć koniecznie. Któżby mu tutaj mógł dać objaśnienie?
Na kilka chwil opanowało go zwątpienie, lecz potem nabrał odwagi i narażając się na odkrycie, udał się na ulicę Pas-de-la-Mule, aby zapytać sąsiadów, gdzie grobu pogrzebanej Marty szukać należy. Nieszczęśliwy omal nie zemdlał, gdy zobaczył ulicę, na której tak długo mieszkał, dom, w którym tak był szczęśliwy i pałac barona Viriville, dokąd wszedł po raz pierwszy wtenczas, kiedy go tam zaprowadziła policya celem pokazania mu ofiar mniemanej zbrodni. Tablica, na której białemi literami nazwisko jego umieszczone było, jeszcze wisiała na froncie domu. Hotel barona Viriville przedstawiał wcale smutny widok, wszystkie okna deskami były zabite. Na dziedzińcu gęsta porosła trawa, a po bramie łatwo można było poznać, że jej przez czas długi nikt nie otwierał.
Do kogoż miał się teraz udać, aby się dowiedzieć o tem, co chciał wiedzieć koniecznie? Jakie miał pytania zadać, aby się nie zdradzić?
Ujrzawszy naprzeciwko hotelu barona Viriville na noszach siedzącego, na pół ociemniałego straruszka, który pełnił służbę na posełkach w tej części miasta, mechanik przez czas dłuższy nie wiedział, co zrobić.
Wreszcie zbliżył się do staruszka i zapytał:
— Przyjacielu, powiedz mi proszę, czyli nie wiesz, co w tym hotelu przed dwoma czy też trzema miesiącami zaszło strasznego?
— Aha — rzekł służalec — pan mówisz o ba-