Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oddał się głębokiemu zamyśleniu, czemu obrońca Jana Vaubarona ani nawet myślał przeszkodzć.
— Miałeś pan słuszność, że do mnie przyszedłeś — rzekł półgłosem urzędnik po upływie kwadransa — miałeś pan słuszność, gdyś powiedział to, co właśnie słyszałem.
— Czy mi się nie udało przekonać pana? Mówże pan, czego mogę oczekiwać i czego spodziewać się należy?
Sędzia śledczy ociągał się z odpowiedzią na te trzy pytania, podniósł się i podał adwokatowi rękę dając do poznania, że rozmowa między nimi dłużej trwać nie powinna. Adwokat dobrze to zrozumiał i wyszedł będąc mocno przekonany, że właśnie przed chwilą zdobył największe zwycieztwo na drodze swego oratorskiego powołania.
Opuściwszy sędziego udał się obrońca do więzienia, lecz o tem co zaszło nie pisnął przed obwinionym ani słówka nawet, bo się obawiał obudzić w sercu Vaubarona nadzieję, która w przyszłości mogła się okazać zwodniczą.

XIII.

Sędzia śledczy, tak jak wszyscy urzędnicy, którym ważne czynności powierzone bywają, wybrał sobie za wskazówkę wyborne zdanie: Vitam impendere vero! Najmniejsza wątpliwość niepokoiła go i odzyskiwał spokój dopiero wtenczas, gdy niepewność zwalczył i rzecz zaciemnioną w jasnem świetle obaczył. Aż do owej godziny, kiedy go młody adwokat odwidził, pewnym był co do winy