Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o mojej niewinności przekonani byli. Nikt, tylko pan mogłeś osiągnąć ten skutek, bo wszystkie pozory przeciwko mnie mówiły. Dzisiaj zastanawiam się nad moją sprawą tak, jakby to była sprawa nie moja własna, lecz kogoś obcego, i mogę pana zapewnić, że pańskie powodzenie wydaje się być wcale niezrozumiałem i do pojęcia trudnem. Człowiek, na którym podobny ciężar spoczął, nie ma istotnie najmniejszego prawa do litości i zasługuje tylko na pogardę i potępienie. Takie jest moje przekonanie i przekonanie tych wszystkich, którzy mnie słyszeli. Kto to wie, czyli po trzech miesiącach, przed innymi sędziami uda się panu dokazać tego, co wczoraj zrobiłeś!
Młody adwokat nie rychło dał odpowiedź, bo nie mógł ukryć przed sobą, że Vaubaron był bardzo bliskim prawdy. Są natchnione słowa, które tylko raz w życiu wyrzec się dają.
— Zniechęcasz mnie pan — rzekł w końcu cichym, smutnym głosem — a przecież, przysięgam panu, przyszedłem tu pełen ufności i dobrej nadziei. Godzina sprawiedliwości także dla pana wybije. Wierzę w to całą duszą. Prawda utoruje sobie drogę pomimo gęstej zasłony, która ją pokryła. Mam co do tego jakieś dziwne przeczucie.
— A ja — odpowiedział Vaubaron smutnie się uśmiechnąwszy przyjmuję pańską przepowiednię, lecz jeźli godzina sprawiedliwości nie dosyć rychło wybije, to stanie się pierwej to, czego uniknąć nie mogę!
Po tej rozmowie przez kilka minut panowało głuche milczenie.