Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w niebezpieczeństwie życia i nie ma nadziei aby w tym czasie mógł cokolwiek słyszeć i rozumieć.
Wobec tego dalszy ciąg rozprawy byt zupełnie niemożliwy.
Teraz podniósł się obrońca mechanika i wiedząc dobrze, iżby był pokonany, gdyby po raz drugi bezpośrednio do walki wystąpił, zażądał odroczenia terminu rozprawy do czasu najbliższego posiedzenia.
Adwokat uzyskał to, czego żądał i dozwolono mu trzymiesięczną odwłokę.
— To jest prawdziwe zwycięztwo — rzekł obrońca do samego siebie — bo w tych dziewięćdziesięciu dniach, które nam zostają, mieści się szeroka przestrzeń czasu na wszystko, co się niespodzianie wydarzyć może.

XII.

— Czy mam panu za to podziękować, co wczoraj zaszło? rzekł mechanik cichym głosem usiadłszy na łożu i uścisnąwszy rękę obrońcy, który właśnie przekroczył próg więzienia. — Czy te trzy miesiące, które przed wydaniem wyroku sądowego upłyną, przyniosą co lepszego niż przedłużenie walki ze śmiercią? Czy nie powinienem złorzeczyć mojej słabości, która mnie w ostatniej chwili na ziemię powaliła i nie dozwoliła, aby mój los natychmiast był spełniony?
— Przeciwnie, powinieneś pan błogosławić przypadkowi mój przyjacielu — odpowiedział żywo adwokat — bo po tej odwłoce, na którą zezwolono, spodziewam się bardzo wiele.