Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

patrzyły na niego z tą samą nienawiścią i pogardą jak z początku posiedzenia i rzeczywiście tak było.
Słowa młodego obrońcy miały niezwykły skutek, przemawiały do duszy, do serca i rozprószyły rychło zmrok, który każdy aż dotąd za jasne światło uważał.
— Jeźli mi się udało, jeźlim dopiął zamierzonego celu — mówił mówca dalej — jeźlim wam dowiódł panowie, że wina Vaubarona nietylko nie jest udowodniona, lecz że owszem niewinność jego jest możliwą i prawdopodobną, to sprawa moja zwyciężyła i dzieło moje powiodło się, bo każdy musi w sobie odczuć dobrodziejstwo takiej wątpliwości, gdyż nikt zapewne nie może chcieć, aby się stał współwinnym w dokonaniu sądowego morderstwa.
— A teraz pozostaje mi przedstawić, co ten nieszczęśliwy wycierpiał i co jeszcze cierpi, odkąd to kłamliwe, nienawiści pełne oskarżenie na nim zaciężyło. Panowie! wierzajcie mi, że ten człowiek jest niewinny, że to prawdziwy męczennik.
Gdy pierwsza część przemówienia odniosła pożądany skutek, to następna była prawdziwie tryumfem.
Nie chodziło teraz już o to, aby przemawiać do rozumu słuchaczy i starać się wyrugować z ich duszy złe uprzedzenie, jakie dla podsądnego już z góry powzięli.
Adwokat przeciwnie począł teraz przemawiać do serc i budzić w nich miłość bliźniego i litość, poruszając najbardziej ukryte struny współczucia.
Opowiadał o długich cierpieniach uwięzionego, o niewymownym bólu człowieka, którego życie nie miało najmniejszej skazy, którego sumienie było