Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ciekawość obudziła się we wszystkich, tak w nieumiejętnych, jak i biegłych w prawie, jak wreszcie i w sędziach przysięgłych.
Każdy myślał: Co on pocznie, co powie chcąc bronić sprawy, która z kretesem jest już zgubiona. Czy to uczyni z głupoty? Tylko waryat mógłby się podjąć czegoś podobnego.
Tak każdy pytał w cichości, lecz nie wymówiono ani słowa, nie słyszano nawet oddechu wzruszonych piersi.
W czasie tego milczenia i natężonej uwagi, w w czem ukrytej nieprzyjaźni łatwo się można było domyśleć, uczuł się adwokat wzruszonym podobnie jak człowiek, który swej matki lub siostry od napaści chce obronić i za szablę chwyci, chcąc odeprzeć niebezpiecznego wroga, który go przewyższa i siłą i zręcznością i doświadczeniem w sztuce robienia bronią.
A przecież człowiek w takiem położeniu nie ociąga się ani chwili, nie drży, lecz widząc grożące niebezpieczeństwo nie przecenia go ani zmniejsza a stając do nierównej walki myśli:
— Niechaj Bóg wesprze sprawiedliwą rzecz i niech mi dopomoże, bo inaczej jestem zgubiony.
Tak podobnie prawnik podniósł oczy ku niebu, błagając o udzielenie mu siły, wymowności i mocy przekonywującej. Potem spojrzał ze współczuciem na Vaubarona, wreszcie na sędziów i rozpoczął donośnym głosem obronę.
Dzienniki ówczesne podały tę mową tylko w krótkich ustępach, pogmatwaną i podartą, a prze-