Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie poprzeć i być z pożytkiem pańskiej sprawie.
— Nie zapomniałem o tem — wyszeptał mechanik. — Widzę męczarnie, jakie mnie czekają, i jestem gotów przenieść je na sobie. Myśl o mojej niewinności, która przecież kiedyś na jaw wyjdzie, nie da mi upaść na duchu pod ciężarem pozornych dowodów, jakie oskarżenie przeciw mnie naprowadzi. Będę się starał wysłuchać wszystkiego spokojnie a raczej nie słuchać, pomnąc na moją córkę, biedne, stracone dziecię, które powinienem odszukać.
— Tak jest dobrze! Tylko odwagi, odwagi!
— Panie mój i wspaniałomyślny obrońco — mówił Vaubaron dalej — pozwól mi zatem, abym ci wynurzył moje wdzięczność, którą głęboko w sercu uczuwam. Cokolwiek się zdarzy, jakikolwiek wynik osiągnie walka, do której się gotujesz, zobowiązanie moje dla cię nie znajdzie granic, i wdzięczność w mojem sercu nie wygaśnie za twoje współczucie dla nieszczęśliwego, który ci teraz ręce całuje. Póki życia mego, aż do stopni rusztowania do ostatniego tchu mego będzie na świecie dusza, która do ciebie należy, będzie serce, które tylko dla cię bije.
Adwokat nie odpowiedział, tylko krople łez stoczyły się po jego licu. Potem wstał, uścisnął po raz ostatni ręce nieszczęśliwego, a opuszczając pokój rzekł cichym głosem:
— Miej pan nadzieję, Bóg będzie z nami.
Teraz nadszedł rozkaz od prezydenta sądu.
Prawie bez szelestu rozwarły się małe drzwi