Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dowiedzieć się o wyniku rozprawy. Ten tłum ludzi czynił przejście prawie rzeczą niemożliwą i tylko z największem wytężeniem sił można się było weń wcisnąć na sposób klina. Liczne gromady ciekawych stały przed zabudowaniem sądu i najbliższych ulicach.
Jan Vaubaron użył kilkugodzinnego snu podobnie jak żołnierz w przededniu bitwy, która go życia pozbawić może.
Chwila obudzenia się była dlań straszliwą.
Blade światło dzienne przedarło się przez zamglone szyby zakratowanego okna do wnętrza kaźni.
— Za kilka godzin więc — rzekł mechanik do samego siebie — wszystko się skończy. Albo mnie uwolnią, albo skażą na śmierć, a przecież jestem niewinny. Imię moje figurować będzie na liście zbrodniarzy, moja córka, koja kochana Blanka, będzie sierotą po mordercy i rozbójniku, a przecież jestem niewinny. O mój Boże, ty jesteś wielki, wszechmocny, dobry i sprawiedliwy, ratujże mnie w ucisku, wspieraj nieszczęśliwego i ocal!
Podczas gdy nieszczęśliwy stłumionym głosem tak mówił, dostał kurczowego napadu i drżał na całem ciele.
— Tak nie mogę się w żaden sposób jawić przed sędziami — mówił dalej z goryczą — myślanoby, że zgryzota sumienia do tego mnie doprowadziła, że się boję. Muszę być panem siebie na każdy wypadek, muszę być spokojnym.
Vaubaron padł przy łożu na kolana i począł się modlić tak gorąco, jak nigdy w życiu.
Zaledwie skończył modlitwę, ustały dreszcze