Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zamieni. Aby ten przestrach usprawiedliwić i wyjaśnić, wystarczy, jeźli powiemy, że w piwnicy nie było żadnego trupa.
Kałuża krwi dawała do poznania, gdzie Wicherek leżał i to było wszystko co się dało widzieć, bo ciało zabitego znikło bez śladu.
Rodille myślał że śni i przecierał sobie oczy:
— Ależ to niemożliwe — rzekł głośno — prawda jest że nic nie widzę, ale to jasne jak dzień że jestem w obłędzie, który w każdym razie rychło ustąpi. Zmarli nie powstają, a wreszcie, czy był żywy, czy umarły, pewną jest rzeczą, że ztąd nie uszedł.
W tejże samej chwili skoczył ze wschodów, gdzie stał i szukał po kątach piwnicy, powtarzając ponurym głosem:
— Już ja go znajdę koniecznie, o znajdę!
To czego sobie życzył, nie nastąpiło wcale.
Postąpiwszy kilka kroków naprzód, cofnął się nagle, jakby przed najeżoną bronią morderczą i wydał okrzyk przerażenia.
Oczy jego spoczęły na miejscu, gdzie pod beczką skarby ukrywał. Beczka nie była na miejscu a schowek wydał się próżną dziurą. Na ziemi leżało kilka monet złotych i ozdób porozrzucanych.
Na taki widok krew uderzyła bandycie do głowy, w oczach mu się zciemniło, w uszach poczęło huczeć, i żyły na skroniach naprężyły się, tak, że się zdawało, jakoby paraliż był nieunikniony.
Będąc do życia jeszcze bardziej przywiązany niż do zrabowanych mu skarbów, zdarł chustkę ze