Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ją w szyjkę próżnej flaszki. Blade światełko rozświeciło wnętrze chaty. Maló Guern spojrzał ciekawie na oblicze człowieka, który mu życie ocalił.
Na widok omdlałego mąż i żona wydali okrzyk zdziwienia.
Vaubaron zatonąwszy w falach rzeki Penfeld utracił nietylko kapelusz ceratowy, lecz także perukę, stanowiącą niezbędną część jego przebrania. Głowa jego, którą przed dwoma dniami w znaczący sposób ostrzyżono, odsłoniła przed oczyma biegłego Guerna, galernika. Aby poznać zbiega, Guern niekoniecznie potrzebywał widzieć czerwoną kurtkę i zieloną czapkę.
— Boże wszechmocny! Toż to jest nie kto inny, jeno skazaniec! — krzyknęła Maryca, odwróciwszy się z przestrachem od łoża.
— Jest to widocznie zbiegły galernik — rzekł mąż ze swej strony — a może nawet i tensam, któregośmy gonili!
— Tak jest, ten sam... nie ma o czem wątpić — dodała kobieta — bo właśnie tam się znajdował.
— Kobieto! Zkądże masz pewność, że to tensam zbieg i człowiek, który się rzucił do wody, aby mnie ocalić?
— Co? Pytasz mnie, skąd mam pewność? Tak jest, powiadam ci i nie ma wątpliwości żadnej.
— Przysięgnij mi na zbawienie twej duszy, że w tem żadnej nie ma omyłki!
Przysięgam ci na to nie raz, ale sto razy!
— Dobrze więc. Wiem, co nam czynić wypada. Ten człowiek, ten zbiegły z więzienia skazaniec,