Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

brzeg ocalonego człowieka, który zdawał się być nieżywym.
Maryca dopomagała zbiegowi, który tylko z trudem na wodzie mógł się utrzymać i topielca za sobą ciągnął. Widząc Bretanka, że jej mąż zimny i nie rusza się wcale, sądziła, że już nie żyje i poczęła zawodzić i łkać na nowo.
Vaubaron rozpiął suknie Guerna, przyłożył rękę do piersi, a przekonawszy się, że w topielcu jeszcze serce bić nie przestało, rzekł łagodnym, pełnym współczucia głosem:
— Nie płacz kochana pani. Zapewniam ją, że jej mąż jeszcze jest przy życiu.
— A czy to tylko jest prawdą, czy mnie pan nie zwodzisz?
— Nie! To, co mówię, jest rzeczą pewną i sama to wkrótce zobaczysz. Mąż pani przyjdzie rychło do siebie i będziesz z nim mogła rozmawiać.
Uspokojona temi słowy, pochwyciła Maryca ręce mechanika, głaskała je, całowała, dziękując i wychwalając Vaubarona za to, że z narażeniem własnego życia, męża jej ocalił. Tymczasem przepowiednia mechanika spełniła, się rychlej, niż się sam tego mógł spodziewać. Odurzenie, jakiemu po kilkakrotnem zanurzeniu się Maló podległ był, musiało przed olbrzymią siłą, jaką posiadał, do dwu albo trzech minut ustąpić. Maló poruszył się i począł oddychać. Rychło potem otworzył oczy i rzekł jeszcze bardziej dzikim choć słabszym głosem niż zwykle: