Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ręce i nogi łańcuchem mego psa i jak barana na Bagno zaniosę.
Aby to przyrzeczenie spełnić, Guern musiał natychmiast udać się w pogoń za zbiegiem. Odrzucił przeto karabin, który mu teraz był wcale niepotrzebny bo nie był nabity a nabić go nie mógł nie wziąwszy z sobą nabojów. Natomiast porwał nóż od Marycy.
Uzbroiwszy się tym sposobem, rzucił się w nurty rzeki będąc przekonany że je z łatwością przebędzie nie zanurzając się głębiej jak tylko po pas. Guern ani pomyślał o tem, że potok skutkiem nocnej ulewy wezbrał nad miarę, a wreszcie widział, że zbieg właśnie co rzekę przebył, co mu się zdawało być niezbitym dowodem na to, że również łatwo także jemu przedsięwzięcie się uda. Ale Guern będąc prostym chłopem tylko, wcale pływać nie umiał. Możemy sobie wyobrazić, jak bardzo się przeląkł, gdy poczuł, że mu pod nogami gruntu nie staje i że go prąd wody z sobą unosi.
Nabywszy tego przekonania chciał zaniechać dalszej gonitwy i czemprędzej się wrócić, ale już było zapóźno. Rwąca woda nie chciała już puścić swej zdobyczy. Szalony wir porwał ciało Guerna i począł niem kręcić z niepohamowaną, zgubną siłą.

XXXII.

Guern walczył z bałwanami oboma ramionami starając się utrzymać na wierzchu wody, co mu się też udało, lecz te konwulsyjne wytężenia i rozpaczliwe ruchy nie mogły go w żaden sposób zbli-