Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gdy gwałtowność rozjuszonego psa wcale nie ustawała, Guern w obawie, aby mu łańcuch ręki nie wykręcił, puścił wreszcie brytana, który poczuwszy się wolnym jednym susem skoczył prawie do połowy rzeki a walcząc silnie ze spienionemi bałwanami wody, dostał się w niespełna minucie na drugą stronę.
Z wściekłością jaguara rzucił się teraz straszliwy brytan na Vaubarona, który bezprzytomny leżał na ziemi.
Mechanik odzyskał przytomność dopiero w chwili, kiedy poczuł na twarzy gorący, prawdziwie piekielny oddech rozwartej paszczy wściekłego zwierzęcia.
Wstręt i przestrach dodały mu siły. Vaubaron zerwał się na nogi, wyciągnął ramiona, pochwycił psa za łańcuch i starał się go udusić.
Była to krótka lecz straszna walka na życie lub śmierć, między człowiekiem a dziką bestyą stoczona.
W chwili jednakowoż, kiedy pies zdawał się ulegać, Vaubaron poczuł, że go opuszczają siły. Guern tymczasem, który z przeciwnego brzegu nic widzieć nie mógł, domyślił się, słysząc charczenie psa i pomimowolne wykrzyki zbiega, co się święciło, i nie przestawał zachęcać Smoka słowy:
— Huzia Smoku, huzia! huzia!
Jakiż mógł być koniec podobnej walki? Któżby to mógł odgadnąć? Prawdopodobnie pies byłby odniósł zwycięztwo, lecz Vaubaron w ostatecznej chwili znalazł skuteczną pomoc. Przypomniał sobie