Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale pies szedł krok w krok za śladem przy czem mu węch za doskonałego służył przewodnika. Nadmieniamy, że to zmyślne zwierzę zarówno dobrze widziało jak i wietrzyło.
Idąc za psem przybyli oboje małżonkowie w kilkunastu minutach na szczyt pagórka. Tu atoli, gdzie pagórek ku nagłemu spadkowi się pochylał. Smok stanął nagle jak wryty, spojrzał na swego pana oczyma, które jak węgle gorzały i począł wyć zapamiętale i szczekać.

XXXI.

— Co się psu stało? zapytała zdziwiona Maryca — dlaczego nie szuka dalej?
— Nie szuka, bo widzi zbiega, jestem tego najpewniejszy w świecie! odpowiedział mąż. — Wiesz przecież dobrze — dodał Maló — że Smok widzi równie dobrze tak w dzień jak i w nocy.
Maló Guern miał słuszność.
Pomimo ciemności brytan spostrzegł zbiega, stojącego nad brzegiem rzeczki bez ruchu, jak gdyby wcale poruszać się nie mógł. Rzecz miała się tak. Zaledwie Vaubaron od chaty na jakie sto kroków oddalił się, posłyszał szczekanie psa, które coraz bardziej zbliżać się zdawało. W końcu zwierzę trafiło na ślad i nadeszła chwila, w której groźba Guerna miała być spełniona. Vaubaronowi nie zbywało wcale na potrzebnej odwadze i przytomności ducha, czego już dotąd liczne złożył dowody, mimo to przecież przeraziła go myśl, że będzie zmuszony pójść w zapasy z tą dziką bestyą w pośród cie-