Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jeszcze czas... Jeźli to zbieg, to blisko nie może być jeszcze, bo pies w takim razie wcale inny wyprawiłby spektakl.
W czasie tej rozmowy między mężem a żoną Vaubaron zbliżył się do zrębu ciężkim krokiem, bo był znużony i osłabiony.
— Czy twój karabin jest naładowany? zapytała Maryca.
— Nabiłem go dwoma kulami.
— Zdaje mi się, że Smok warczy teraz głośniej.
— W samej rzeczy. Czas jest, abym wstał.
Po tych słowach Guern zlazł z łóżka zasłanego siennikiem i szmatami rozmaitego rodzaju. Zaledwie się przyodział, zbieg stanął za płotem w pobliżu chaty.
Brytan w tej chwili począł rwać się, warczeć, szczekać i wyć robiąc hałas niesłychany.
— A! — rzekła Maryca — mówiłam ci, że jest blisko.
— Jeszcze nic nie jest stracone.
Rzekłszy to, Guern otworzył okno i krzyknął:
— Kto tam? Wiemy, co się dalej stało.
Vaubaron nie odpowiedział na zadane pytanie, lecz pospieszył chcąc się przedrzeć zrębem na drugą stronę pagórka. To mu się szczęśliwie udało i wkrótce zdążył na dolinę kędy płynął potok Penfeld zwany.
— To nikt inny, tylko zbieg Galernik — zawołała Maryca.
— Nie podlega wątpliwości. Założyłbym się, nie