Strona:PL Montepin - Jasnowidząca. T. 2.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wysokość, na której się obecnie znajdywał, nie wynosiła w tem miejscu więcej jak 20 stóp. Vaubaron podlazł do rogu dachu, zkąd mógł zleść najłatwiej i przymocował sznur. Chwyciwszy się go rękami, spuścił się i rychło stanął na ziemi. Gdy był na dole, ściągnął sznur i pospieszył ku wałowi otaczającemu Bagno i kasarnię.
Wylazł na wał i przestraszył się nie mało, spostrzegłszy liczne latarnie i straże, które między niemi mierzonemi krokami przechadzały się.
Komisarz dotrzymał słowa.
Będąc mocno przekonanym, że zbieg zeszłej nocy w żaden sposób miasta opuścić nie mógł, widział się zmuszonym, rozporządzić, aby bram miasta bardziej niż zwykle strzeżono. W tym celu przydał do zwykłej straży jeszcze kompanją wojska wodnego. Tak ucieczka uniemożliwiona była w chwili, kiedy nasz bohatyr najmniej się tego spodziewał. Vaubaron musiał się albo uznać za pokonanego, albo przebić się z nożem w ręku przez łańcuch gęsto ustawionych czat nocnych. Gdyby nawet był zdolen w potrzebie ludzką krew przelać, tak przecież nie było rzeczą wątpliwą, że kule go dosięgną i trupem na miejscu położą.
Tego było dla Vaubarona za wiele.
To ostatnie rozczarowanie gorsze było niż wszystko, co go dotychczas spotkało. Jakby piorunem rażony padł na ziemię tuż przy armacie, która dziś rano ucieczkę jego głośną uczyniła. Gdyby w tej chwili patrol przechodził, mógłby zbiega bez najmniejszego oporu ująć i zawlec do Bagno. W nie-